Krety w małżeństwie - MamySie.pl
644
post-template-default,single,single-post,postid-644,single-format-standard,ajax_updown_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode-theme-ver-8.0,wpb-js-composer js-comp-ver-6.9.0,vc_responsive

Krety w małżeństwie

Paweł, 20 lat. Do seminarium duchownego idzie na sześć lat. Studiuje, czyta, medytuje, modli się, obserwuje, zastanawia się nad swoim powołaniem. Anka, 23 lata, Karol – 25 lat. Pragną małżeństwa. Idą do księdza 3 miesiące przed planowaną datą ślubu. Odwiedzają poradnię rodzinną, mają nauki przedmałżeńskie, zbierają podpisy i tyle. Tylko tyle. Od początku dają się nabrać, że będzie łatwo.

Po ślubie okazuje się jednak, że łatwo nie jest. Zastanawiamy się co nas podkusiło, aby wiązać się z kimś innym, aż trudno to wymówić, na całe życie. Wcześniej Anka zakładała najpiękniejsze sukienki, zawsze pachniała jaśminem i miała podkręcone włosy. Karol z kolei układał włosy na tą stronę, w której według niej, wyglądał najlepiej. Zawsze pachnący, czysty, w koszuli podkreślającej kolor oczu. Z kwiatami w ręku. Dzisiaj zasypia przed telewizorem, w spodenkach i wyciągniętej koszulce, a ona cały dzień chodzi w piżamie. W dodatku, aby dorównać statystyką innym małżeństwom, rozmawiają dwadzieścia siedem minut. Tygodniowo. Coś jest nie tak. A właściwie wszystko.

Mój fizyk w liceum mówił, że najważniejszym prawem obowiązującym w przyrodzie jest Prawo Powszechnego Lenistwa. Każda istota, ciało, element dąży do tego, aby zużywać jak najmniej energii. Anka i Karol przestali się starać, aby zużywać mniej energii.

Rozleniwiamy się, bo oto nie musimy zdobywać. Już mamy siebie na zawsze. Nasza czujność słabnie, a do małżeństwa zakradają się krety. KRETY.

Małe, drażniące stworzenia, podkopujące zasadzone rośliny pielęgnowane z namaszczeniem od pierwszej randki. Kretów jest zawsze co najmniej kilka lub nawet kilkanaście. By je pokonać trzeba być bezlitosnym. W stosunku do siebie. Krety to nasze przyzwyczajenia, dziwactwa, wady, wyuczone zachowania. Najtrudniejsze w walce z nimi jest to, że trzeba zejść z kanapy, zakasać rękawy i kopać w ziemi. To boli. Bo często sami te krety karmimy i hodujemy. Z wygody i lenistwa. Panoszą się w naszej codzienności.

Kartony uczą komunikacji

Przed chrztem Nowego Człowieka przygotowywaliśmy dom na przyjazd rodziny. Po całym dniu gotowania, sprzątania, przy drzwiach wyjściowych mieliśmy wielki stos śmieci do wyniesienia. Luby oczywiście wyniesie, ale za chwilę. Dobrze, niech będzie. Spakowałam przy okazji ubrania, które już były za małe dla największego człowieka w domu. Wszystko wyprałam i wyprasowałam. Ułożyłam też w zbyt ładnych torbach jak na podróż do piwnicy. Wyszło ich kilka, więc włożyłam je do kartonu, aby Lubemu było łatwiej je znieść. A zatem: śmieci do kosza, ubrania do piwnicy. Luby oczywiście wyniesie, za chwilę. Trzy dni później coś mnie tknęło.

– Gdzie wyniosłeś ten karton z przedpokoju?
– Wyrzuciłem, jak mówiłaś.

Oczywiście, zrobiłam to, co zazwyczaj, gdy mnie coś takiego zaskoczy. Milczałam. To mój straszny kret. I do tego – następnym razem sama wyniosę te ubrania! Kret obrażalskiej Zosi Samosi.

Dziwactwa

Anka nie lubi, gdy Karol zawiesza ubrania na drzwiach do sypialni. Ale nie na klamkę, tylko zarzuca od góry. „Denerwuje mnie to! Zdejmuję, a on zawiesza i tak w kółko.” Anka z kolei wynosi śmieci kilka razy dziennie i poleruje sztućce przed każdym posiłkiem. W restauracji zawsze prosi o plastikowe.

Sposób mieszania herbaty, składania ubrań czy w końcu używania przez kogoś sztućców może być denerwujący. Za dziwactwami można jednak też tęsknić. Pamiętaj o tym, kiedy skrzywisz się patrząc na kolejny pokaz dziwactw Twojej Ukochanej Osoby.

Strefa zakazana

Jeszcze przed ślubem warto zdać sobie sprawę, że każdy ma zranienia. Każdy też ma tematy, które niechętnie porusza. Z obawy przed kolejnym zadaniem bólu. To może być nieznośny kret. Chcesz podjąć jakiś temat, a tu koniec rozmowy i cisza. Czujesz, że dalej nie pójdziecie bez rozpracowania tego tematu. Tego kreta pozbywajcie się powoli. Ze zrozumieniem i wyczuciem.

Domyślać się

To chyba jeden z najgorszych kretów-czasowników w małżeństwie. Bo on się nie domyśla i nie domyśli się nigdy, a ona najczęściej domyśla się za dużo. Otwarta komunikacja to fundament. Wyłącz kreta domysłu, kobieto. Jest niebezpieczny: z serca idzie do mózgu – zastępuje myślenie.

Nauczki mamy

– Anka, dlaczego stawiasz zawsze te talerze na górnej półce, skoro wygodniej jest jak są niżej?
– Bo tak.
– Dlaczego?
– Moja mama zawsze tak stawiała.

Mamy poza wpojeniem tego, gdzie stawiać talerze, mogły nauczyć nieświadomie innych trików, które po prostu stosowały w swoim małżeństwie. Jeśli chcesz, aby twój pomysł przeszedł, tak go przedstaw mężowi, aby myślał, że sam na niego wpadł. Manipulacja nie ma nic wspólnego z miłością.

Małżonek może być lustrem

Karol do Anki:
– Mój student przed chwilą nazwał mnie wielkim człowiekiem. Ilu znasz wielkich ludzi?
– O jednego mniej niż myślisz.

Musimy zaakceptować to, że współmałżonek jest po to, aby nam pomagać w zmienianiu siebie. Jest w tym tym lepszy, kiedy potrafi wskazać nam nasze błędy, pokazać wady, wytknąć pychę. Jest w tym lepszy niż my, bo widzi więcej. On może pokazać krety, których nie zauważamy.

***

Dobra nowina jest taka: małżeństwo nie jest historią jednego dnia. Mamy całe życie na uczenie się. Grunt to chcieć się uczyć i podejmować kolejne próby.

Fot.: Donnie Nunley

Marlena Bessman-Paliwoda
marlena.bessman@gmail.com

Jeśli podoba Ci się tekst, podziel się nim ze znajomymi. Dla mnie to jak zapłata za moją pracę :) Dziękuję!

Follow
12 komentarzy
  • Mat
    Posted at 23:29h, 25 listopada

    Dobrze mieć obok siebie odpowiednią osobę, która będzie wiedziała, jak te krety nam pokazać i pomoże się ich pozbyć. Tyle mnie w tym, co napisałaś, tyle kretów… Wielką sztuką jest też pomaganie w pozbywaniu się kretów. Jak trudno czasami z wyczuciem zwrócić na coś uwagę… albo samemu sobie uświadomić, że to, co nam wydaje się być kretem drugiej osoby, wcale nim nie jest.

  • Mari Bo
    Posted at 23:47h, 25 listopada

    Bo jednym z celów małżeństwa jest przemiana na lepsze każdego małżonka niezależnie, lecz droga do zmiany musi być wspólna. I to właśnie uważam za odkrywanie i pozbywanie się wstrętnych kretów… Ważne tylko, aby jak powiedziała Mat, właściwie rozpoznać co kretem rzeczywiście jest, a co nam się nim tylko wydaje..

  • Vandrer Uggle
    Posted at 14:33h, 26 listopada

    Cudowny tekst. Dziękuję za wizję kretów.

  • elaree
    Posted at 15:58h, 26 listopada

    Świetny tekst, chociaż moim zdaniem, nie wszystkie krety trzeba zwalczać. Warto o tym rozmawiać, na spokojnie i nie zakładać od razu złej woli drugiej strony. Ja mam na przykład takie dziwactwo : ułożenie jedzenia na talerzu, ziemniaki są zawsze na górze, po lewej mięso, po prawej sałatka. Dla mojego męża to obojętne, a ja jak mam na odwrót to nie zjem, zawsze sobie przełożę 🙂 Rozmawialiśmy o tym kilka razy, ale po roku małżeństwa nadal zdarza mu się pomylić strony na talerzu. Nie domyślam się więc, że specjalnie robi mi na złość, przecież tyle razy mu mówiłam, że mięso po lewej. Ale oboje się śmiejemy z tego, jak ja przed jedzeniem ustawiam na talerzu jedzenie po swojemu 🙂

  • Mamy się dobrze
    Posted at 17:11h, 26 listopada

    Elaree, masz rację. Kretem jest to, co zaburza małżeństwo. Pozdrawiam Ciebie i Męża 🙂 Miło, że stara się układać Ci jedzenie tak jak lubisz 🙂

  • Mamy się dobrze
    Posted at 17:12h, 26 listopada

    Rozpoznawanie kretów jest łatwiejsze, kiedy się rozmawia. Dacie radę 🙂

  • Mamy się dobrze
    Posted at 17:17h, 26 listopada

    Najtrudniej rozpoznać krety dotyczące np. relacji z rodziną – smutki rodziców mogą przelewać się do małżeństwa i mieć na nie wpływ. Zawsze jest to jednak indywidualna sprawa. Powyższe krety to tylko przykłady 🙂 Jeśli chce się być dobrą żoną to jest to już połowa sukcesu. Chcesz przecież…:)

  • Katarzyna Siedlecka
    Posted at 12:07h, 03 grudnia

    Elaree mam tak samo!!!! haha, nie wiem, skąd mi się to wzięło, ale też zawsze mam tak ustawione jedzenie na talerzu 😀

  • MartynaG.pl
    Posted at 20:52h, 08 października

    Wydaje mi się, że ZAWSZE przyczyną problemów w małżeństwie jest brak rozmowy. Przemilczanie pewnych tematów, unikanie ich, udawanie, że problemu nie ma – to nie pomaga, to potęguje ból i frustrację. Chociaż trudno jest czasami mówić – musimy. Chociażby bolało…

  • Rosaline
    Posted at 13:10h, 09 października

    Najważniejsze to rozmawiać i starać się rozumieć drugą stronę, wtedy wszystko staje się prostsze.

  • mówię co myślę
    Posted at 16:04h, 12 grudnia

    Od bardzo fajnej strony podjęłaś temat. Z całkiem innej niż ja to rozpatruje. Dobrze jest spojrzeć na wszystko z wielu punktów widzenia, bo wtedy wszystko się zaczyna układać w jakąś całość. Dzięki 🙂

  • Iwona
    Posted at 10:46h, 17 czerwca

    Bardzo fajny wpis. Jak ulał pasuje do mojego wczorajszego dnia!!

Skomentuj