Szpitale pełne wilków
Szpital, oddział ginekologiczny. Trafiłam tam z powodu zagrożenia poronieniem w 7 tygodniu ciąży. Dowiedziałam się wielu nowych rzeczy. Dziwnych i przerażających dla mnie, szczególnie teraz, kiedy stres opadł. Boli mnie to, że – jak napisała Kasia – kobieta kobiecie wilkiem. W pewnym wypadku szczególnie.
***
Czekając na badanie trzecią godzinę po trafieniu na oddział z plamieniem i bólem brzucha:
– Przepraszam, kiedy zbada mnie lekarz?
– A coś się dzieje? Krwawi pani? Brzuch panią boli bardziej?
– Nie, tylko chciałabym się dowiedzieć czy wszystko jest w porządku.
– Jak się nic nie dzieje, to dupy lekarzowi nie zawracamy.
***
Przed badaniem, w mojej obecności:
– No to zobaczymy czy martwe, czy żywe.
***
Trwa badanie:
– Yhmm, yhmm, yhmm, taki standardowy ten zarodek.
Potem cisza.
Cisza.
Cisza.
– Koniec badania. Może się pani ubrać.
Cisza. Martwa i długa.
– Żywe.
***
Przed trafieniem do szpitala karmiłam dziecko piersią. Nie planowałam kończenia karmienia, a do szpitala trafiłam niespodziewanie. Nie wiedziałam wiele o tym jak zachować się w sytuacji odstawienia.
Badanie poranne przed obchodem:
– Panie doktorze, jeszcze wczoraj karmiłam dziecko piersią i…
Cisza. Tematu nie ma.
Obchód. Do innego lekarza:
– Panie doktorze, jeszcze wczoraj karmiłam dziecko i…
– Nie słyszę tego. Pani już nie karmi i ten temat jest już zamknięty. Jak pani chce, to panią dłużej potrzymamy, to się naturalnie odstawi.
***
W temacie karmienia piersią od położnych i salowych usłyszałam jeszcze:
– Dziecko ma 13 miesięcy i pani je karmi? Przecież teraz to już woda z piersi leci. To nie ma wartości odżywczych.
– Rozpieszczanie.
– To tylko przyzwyczajenie.
– O, moja córka karmiła trzy lata. Wstyd. Aż w końcu małą siłą do drugiej babci wysłali.
***
Hit hitów:
– O. 13 miesięcy dziecko i pani w ciąży?
No tak, wiem. Patologia, prawda?
***
Szpitale leczą ciało, ale często ranią duszę. Boisz się w końcu zapytać, powiedzieć, zauważyć coś, wywnioskować. Czekasz, aż wyjdziesz na wolność, spoglądając tylko przez okno. I nie chodzi tu o narzekanie. Chodzi tu o to, że szpital to ludzie w nim pracujący, a my sami dla siebie nie potrafimy być dobrzy. I tych szpitali jest coraz więcej. To może być poczta, sklep na rogu czy w końcu twój dom. Coś leczysz, a coś ważniejszego ranisz i w rezultacie niszczysz. Stajemy się wilkami. Wszyscy. W pewnych sytuacjach jesteś wilkiem, wiesz?