Można rodzić po ludzku - MamySie.pl
15020
post-template-default,single,single-post,postid-15020,single-format-standard,ajax_updown_fade,page_not_loaded,,qode-title-hidden,qode-theme-ver-8.0,wpb-js-composer js-comp-ver-6.9.0,vc_responsive

Można rodzić po ludzku

Spakowałam się do porodu i czekam. Swoją drogą to dziwny czas – mało współcześnie jest tak niezaplanowanych rzeczy jak poród właśnie. Tykająca bomba. To chyba odpowiedni czas na przypomnienie sobie pierwszego porodu. Porodu, który był…po prostu dobry. Nie piszę tego, bo zapomniałam już poporodowy ból, bo moja pamięć wymazała część wspomnień.

Dobre porody istnieją, czyli nie strasz kobiet

Straszenie kobiet porodem powinno być prawnie zakazane:). Im bliżej byłam rozwiązania tym częściej każda z kobiet opowiadała mi swoje historie porodowe. Przekaz społeczny jest potrzebny, ale nie taki, który w centrum stawia sensację danej sytuacji, ale dobro kobiety słuchającej. Jej spokój. Dość szybko doszłam do wniosku, że niesłuchanie mrożących krew w żyłach wspomnień nie będzie tu brakiem kultury. Swoją drogą, ciekawe jest, co kobiety zapamiętują przy porodzie. Czasami to zaskakujące, ale o tym innym razem.

Jak emocjonalnie przygotować się do porodu?

  1. Módl się, medytuj – w amerykańskich poradnikach dotyczących macierzyństwa często pojawia się taka rada. U nas różnie się na to patrzy, ale właśnie to Ci radzę. Dzięki temu się wyciszysz.
  2. Czytaj – wiedza pomaga oswoić strach i lęk. Osobiście polecam artykuły Fundacji „Rodzić po ludzku”.
  3. Pytaj – nie wiesz czegoś? Coś Cię trapi? Zapytaj lekarza lub położną.
  4. Odwiedź salę porodową – szpitale organizują dni otwarte na porodówkach lub w ramach spotkań szkoły rodzenia.
  5. Wyraź swoje emocje – porozmawiaj z mężem, mamą, przyjaciółką.

kobiety błogosławione

MÓJ PORÓD – NIE CZYTAJ, JEŚLI NIE CHCESZ – TO HISTORIA MROŻĄCA KREW W ŻYŁACH

Wyobrażenia

Zawsze wyobrażałam sobie, że będzie jak w filmie – odejdą mi wody, a my samochodem z pospiechem pojedziemy do szpitala.

– Będę chodzić rok w tej ciąży – zaczęłam narzekać. Do szpitala trafiłam ze skierowaniem już po terminie porodu. Byłam zła. Do tego bałam się – co będzie dalej?

Szpital

Izba przyjęć. Dziwnie się czułam, bo w szpitalu byłam raz. Kiedy urodziła mnie moja mama. Wszystko było nowe. Potem oddział i…

Czekamy

Tu muszę Wam wyjaśnić – boję się medykalizacji. Kiedy idę do dentysty nie leczę zębów ze znieczuleniem, wolę czuć ból. Czuję się pewniej. I tu się bałam – medykalizacji właśnie – kroplówki z oksytocyną i Bóg wie jeszcze czego, nie wiedziałam co dokładnie szpitale serwują pacjentom przecież. Czytałam dużo o porodach, ale jedną myśl pielęgnowałam:

– Marlena, było super. Poród jest super! – tak opowiadała mi przyjaciółka. Powtarzałam sobie właśnie to zdanie. Chciałam spokoju, a nie wiedziałam czy moje ciało na to odpowie. Kiedy urodzę?

Halo Mąż

– Siostro, chyba rodzę. Mogę już zadzwonić po męża? – było około północy.

– Zaraz zobaczymy. – badanie, wywiad. – To jeszcze potrwa. Niech mąż się wyśpi. Akcja na tym etapie może się jeszcze zatrzymać. Nie ma co męża gonić taki kawał drogi.

– No to luz.

Jeszcze 5 centymetrów, które wydają się długością równika. Po godzinie budzę położną:

– Już teraz to muszę zadzwonić po męża. (w myślach: „Niech mi plecy pomasuje chociaż”). Teraz to ja rodzę.

Idziemy na porodówkę, tam badanie i słowa, których nigdy nie zapomnę:

– Dziewczyno! Ty rodzisz! Dzwoń po męża. – po sposobie wypowiedzi tego zdania wiedziałam, że dogadam się z moją położną.

Nareszcie! Rodzę!

Potem rodziłam na poważnie. Tak jak myślałam, że to wygląda. W wolnych chwilach od skurczy oglądałam wszystkie sprzęty, rozmawiałam, pytałam, prosiłam o opowiadanie historii.

Porodowe dialogi

– Nareszcie! Nareszcie!

*

– Boże, a Maryja dała radę w stajni? Bez położnej? Nie wierzę!

*

– Nie dam już rady. – mówiłam mężowi, a ten bezradnie na mnie patrzył i mówił, że dam radę, że jestem silna, że już niedługo. To spojrzenie było piękne, ale nie denerwowało mnie jak nic innego wówczas.

*

– Nie lubię westernów. Można zmienić program? Albo wyłączyć?

*

– Długo jeszcze?

– Jeszcze trochę. Jeszcze trochę.

– Ile dokładnie? Godzinę, dwie?

– Nie, myślę, że szybciej. Idzie bardzo dobrze.

– Czyli ile?

– Pół godziny. Tak myślę.

– Tyle dam radę.

Dwadzieścia minut później

– Oto jest. To koniec. Nawet przed czasem. Gratuluję. – koniec. Jak dobrze móc spokojnie leżeć na plecach. – Dzielna jesteś.

– Wiem, każda kobieta po porodzie to bohaterka. Właśnie tak się czuję.

JESTEŚ BOHATERKĄ LUB NIĄ BĘDZIESZ. NIE BÓJ SIĘ PORODU. ZAUFAJ I SOBIE, I TYM, KTÓRZY SĄ WOKÓŁ CIEBIE

Poród to jedyne w swoim rodzaju przeżycie. Trud przeplatany radością, oczekiwaniem, strachem. Czas kiedy potrzebuje się spokoju, ciszy, maksymalnego szacunku – dla intymności, kobiecości, różnego odczuwania bólu i strachu właśnie. Próg zmian, które wywrócą życie kobiety do góry nogami. Zmienią ją samą i jej życie. To czas Nowego Człowieka. Poród to piękno – niech tak zawsze będzie i stanie się Waszym udziałem.


Podyskutujmy

Jeśli podoba Ci się tekst, udostępnij go proszę, skomentuj, daj znać, co myślisz. To daje największą satysfakcję i motywację do pisania – Wasz, Twój odzew. Polecam inne teksty w temacie porodu i ciąży na blogu:

1. Porody są różne, dobre i bolą.

2. Projekt: dziecko. Koniec życia?

3. To nie jest kraj dla kobiet w ciąży


Serdecznie dziękuję pracownikom Szpitala Powiatowego w Piszu za opiekę i dobre wspomnienia porodowe. Mam nadzieję, że zdążę do Was dojechać i tym razem.

marlena

Marlena Bessman-Paliwoda
marlena.bessman@gmail.com

Jeśli podoba Ci się tekst, podziel się nim ze znajomymi. Dla mnie to jak zapłata za moją pracę :) Dziękuję!

Follow