
Wszyscy umrzemy, ale czy żyjemy?
Wdech – wydech. Otwierasz oczy. Rzucasz kilka słów do Boga i mówisz, że wieczorem wyszepczesz coś więcej. Wiesz jak jest Boże, poczekasz.
Wdech – wydech. Biegniesz. Zakrywasz się szczelniej płaszczem – listopadowy wiatr jest coraz chłodniejszy. Wdech – wydech. Gdzie ten autobus? Przecież mam zebranie, a tu zaczyna jeszcze padać deszcz. Przeklinasz w myślach i żałujesz w tej samej sekundzie. Wiesz jak jest.
Cały dzień bez oddechu, jedynie „wdech – wydech”. Kładziesz się do łóżka. Przypominasz sobie, że masz z Kimś do pogadania.
Wiesz jak jest Boże, poczekasz.
***
„Poczekasz” to drugie imię naszej rzeczywistości. Czekasz na lepszy moment, więcej czasu, przyjemniejszą panią w obsłudze, zebranie odwagi, wszystkie dokumenty. Czekasz, stojąc w miejscu. Tylko ten bezszelestny „wdech – wydech” głośno krzyczy, że żyjesz.
Wszyscy umrzemy. Pytanie tylko czy my żyjemy?