NPR, Naturalne Planowanie Rodziny już raz pojawiło się na blogu, kiedy prezentowałam Wam narzędzia, z których sama korzystam. Chętnie czytaliście ten wpis, a do tego dostawałam sporo pytań w temacie, więc postanowiłam temat NPR, Naturalnego Planowania Rodziny, podjąć kolejny raz.
Czasami mam dość pracy nad sobą, pracy nad małżeństwem i dbaniem o to, aby wszystko wokół było dobrze. Czasami mam ochotę nakryć się kocem na głowę i po prostu spać. Pewnie bym to zrobiła, gdyby moje maluchy…spały. Dlaczego mam dość?
Czasami myślisz, że Twoje małżeństwo jest takie…szare, nudne, zwykłe, zwyczajne. Patrzysz na Wasze życie w trybie praca-dom-sprzątanie-sen-dom-praca-weekend-choroba dziecka-coś tam innego i znowu dom, i myślisz, że Wy to już nic nie osiągniecie, że tak już będzie zawsze. Zostaniecie w trybie, w który wpadliście i nic…
Jest lipiec. Czas leci nieubłaganie. Widzę to zwłaszcza po drugim maluchu. Dokładnie pamiętam, jak był noworodkiem, a tu za ponad miesiąc nie będę już miała niemowlaka w domu, a roczniaka. Zadziwiające. Zresztą dużo się zadziało w ostatnim czasie…
Mężczyzna ojcem się nie rodzi. On się nim staje. Może tej roli na pierwszy rzut oka nie widać, ale w tym „stawaniu się tatą”, ty jako żona masz wielki wpływ. I tu zagadka: co możesz zrobić, aby mąż był po prostu fajnym tatą?
Weekend to czas kiedy większość z nas może zwolnić. Pytanie tylko jak pędzić rodzinny i małżeński weekend, by budować dobre relacje, a nie tylko być obok siebie w tym czasie. Odpowiedzią jest zaangażowanie, ale żeby je utrzymać nie zawsze wystarczy hasło bo-tak-trzeba lub dobrze-by-było.
Nasze oczekiwania wobec małżonka mogą być różne. Jedne są uświadomione, a inne nie, jednak i tak kierują naszym postrzeganiem codzienności. Stają się taką wewnętrzną cenzurką na podstawie, której oceniamy męża (bo miał się chłopina domyślić, a tu proszę! Nic, null, zero. Dwója z wykrzyknikiem!) lub…
Czasami w takim biegu codzienności zapominamy o relaksie, o tym, że naprawdę warto i trzeba zwolnić tempo. Odkładamy przyjemności na „wieczne jutro”, „potem”, „kiedyś” lub „gdy dzieci urosną”. Czy nasze życie nie będzie przyjemniejsze, jeśli zaczniemy przemycać przyjemności do dnia codziennego?